S: Mamo, a czy nasza Ziemia wygląda z daleka tak samo, jak inne gwiazdy na niebie?
S: Mamo, Luisa pokazała mi dzisiaj w przedszkolu język.
M: I co wtedy zrobiłeś? (rany, przywalił?)
S: Nic, przestałem na nią patrzeć.
M: Zignorowałeś ją?
S: No, poszedłem bawić się gdzie indziej….
S: (po ataku niepohamowanej złości) Mamo, wiesz, jak miałem tą wielką złość, to udało mi się wreszcie otworzyć butelkę ze Smartiesami, taką miałem siłę.
M: Bo złość ma wielką siłę. A wiesz, co jest bardzo fajne? Że możesz z nią zrobić, co zechcesz.
S: 🙂
S: Nie chcę dzisiaj iść do przedszkola!
M: A to dlaczego?
S: Bo jak będę w przedszkolu to z tej pestki, którą wczoraj zasadziliśmy może wyrosnąć drzewo i ja nie chcę tego przegapić!
S: Ta mucha umarła, ale do nieba tam wysoko pójść niestety nie może.
M: A dlaczego?
S: Nie widzisz mamo, że tu przecież jest sufit…?
M: Racja.
S: Mamo, czy możemy jeszcze trochę zadłużyć książki z biblioteki?
S: Mamo, dziś miałem nie dobry dzień w przedszkolu. J. uderzył mnie kilka razy w głowę. On chyba nie wiedział, że ja tam w środku mam przecież mózg i jak będzie mnie tam uderzał to może mi przestać działać!
S: Dzisiaj nie było Marie w przedszkolu.
M: I z kim się wtedy bawiłeś?
S: Bawiłem się oficjalnie z Belindą.
M: Co podobało ci sie najbardziej w muzeum?
S:Winda.
S: Mamo, a kiedy ty masz urodziny?
M: Już całkiem niedługo, w następnym miesiącu.
S: A kogo zaprosisz?
M: Może dziadka i babcię … no i ciebie oczywiście 🙂
S: O nie! Mnie nie zapraszaj, przecież ja już tu mieszkam od tysiąca lat!
M: 🙂